Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministrze, podpisz wyrok na wilki

Krzysztof Potaczała
Jedna z zagryzionych przez wilki owiec Antoniego Dydka.
Jedna z zagryzionych przez wilki owiec Antoniego Dydka. Krzysztof Potaczała
Henryk Świerczek od rana do nocy biega po pastwisku z długim kijem i próbuje przeganiać wilki. Odkąd zagryzły mu pasterskiego psa, zdany jest tylko na własne siły. Od wiosny stracił już 9 owiec, jego sąsiedzi jeszcze więcej. Szkód z roku na rok przybywa, a sposobu na drapieżniki nie ma.

Do maja był względny spokój. Potem wilcze watahy podchodziły do wsi dwa, trzy razy w tygodniu, teraz robią to codziennie. - Pora nie ma znaczenia - twierdzi Marianna Świerczek. - Atakują rano, w południe, w nocy. Raz na pastwisku, innym razem na podwórzu. We wtorek znowu napadły na nasze owce, do strat dopisałam kolejne dwie.

Niedługo wezmą się za krowy

Świerczkowie powoli zapominają, co to miły wieczór w domowym zaciszu. Zamiast oglądać wiadomości lub film, pilnują owiec. Do niedawna pilnował Bary, ukochany pies pani Marianny. - Zagryzły go te bestie - żali się. - I nawet złotówki odszkodowania nie dostałam, bo za psy się nie należy.
- Niedługo wilki wezmą się za krowy, a wtedy przyjdzie koniec na naszą gospodarkę - przewiduje Henryk Świerczek.

Zastraszające tempo strat

Dydakowie stracili od wiosny 12 owiec. Więcej niż w analogicznym okresie ub. roku. - Nawet straż łowiecka nie ukrywa, że szkody rosną w zastraszającym tempie - mówi Grażyna Dydak. - Myśmy już wszystkiego próbowali, żeby tylko ochronić owieczki. I nic. Na wilka rady nie ma, tylko kula w łeb. Ale zanim minister środowiska pozwoli na regularne odstrzały, my pójdziemy z torbami.
12 owiec padło też u Chrapkiewiczów. - Wilki czują się we wsi bardzo pewnie - twierdzi Krystyna Chrapkiewicz. - Co z tego, że je odganiamy, skoro i tak po chwili wracają.

Chore drapieżniki z Ukrainy

Zdaniem rolników, rosnące w siłę watahy wkrótce mogą zagrozić także ludziom. - Telewizja informowała o wściekłych wilkach grasujących na wschodniej Ukrainie, pokąsani ludzie leżą w szpitalach. Tylko patrzeć, jak chore drapieżniki przejdą polską granicę.

Zdaniem eksperta

Dr Roman Gula, Stacja Badawcza Fauny Karpat PAN w Ustrzykach Dolnych:

Nie oglądałem wiadomości o wściekłych wilkach, ale jeśli są na wschodniej Ukrainie, to mało prawdopodobne, aby dotarły aż do Polski. Pamiętajmy, że chory wilk jest słaby, a wścieklizna rozwija się szybko i eliminuje takiego osobnika. W zeszłym roku w naszym regionie odnotowaliśmy jeden przypadek wścieklizny u wilka. W tym - ani jednego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24