Ginie coraz więcej psów

Mój dom stoi kilkaset metrów od Urzędu Gminy w Czarnej, prawie w centrum wsi - opowiada Alina Łukaszczuk. - To wilkom nie przeszkadza. Podeszły pod ogrodzenie, zwabiły psa i tyle go widziałam.

Zostały tylko resztki obroży

W ostatnich dniach drapieżniki podkradały się do kilku gospodarstw. - Z mojego pieska zostały tylko metalowe części obroży, resztę wilki zjadły - opowiada pani Alina. - Uczta nastąpiła w tym samym miejscu, co w przypadku innych porwanych psów.
Piotr Mucha stracił w tym roku już trzy psy. - W poniedziałek wieczorem wilk podszedł pod dom i porwał mi sukę -opowiada. - Zawlókł ją do najbliższego potoku i tam zjadł. Teraz został mi tylko jeden psiak. Za dnia wychodzi na pole i wyje w kierunku potoku. Czuje, że tam stało się coś złego. Na noc zamykam go, bo inaczej i on się nie uchowa.

Niepokój myśliwych

Zbigniew Kazimierczak z Koła Łowieckiego "Żbik": - W tym rejonie wilki często napadają na owce, ale żeby w ciągu tygodnia pożreć 6 psów? To musi budzić niepokój.
- Córka wciąż płacze po stracie swojego ulubieńca - mówi Alina Łukaszczuk. - A mój drugi piesek od paru dni nie chce wychodzić na podwórze. Jest tak przestraszony, że chowa się pod łóżko.
Zgodnie z zezwoleniem ministra środowiska, myśliwi mogą zabić jeszcze dwa wilki (dwa już odstrzelono). Na podstawie tropów można wysnuć wniosek, że właśnie tyle grasuje w pobliżu gospodarstw. Jeden to spory basior (samiec).

Trzeba uczulać władze

Mieszkańcy Czarnej napiszą w sprawie wilczych wizyt do wojewody podkarpackiego. - Oczekujemy, że wojewoda postara się o dodatkowe odstrzały.
W tym roku wilcze watahy pożarły w Bieszczadach kilkadziesiąt psów. W poprzednich latach straty były podobne. Według przyrodników, psy są w zimie łatwiejszą zdobyczą niż np. jelenie, stąd tyle ataków.