Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Corruption, Virgin Snach i Hermh

Michał Czajka
Zalew czerni przeżyły w poniedziałek akademiki przy ulicy Cichej. Powód był oczywisty - do Rzeszowa przyjechał zespół Behemoth ze swym charyzmatycznym liderem Nergalem. Większość przybyłych chwaliła koncert, który moim zdaniem miał trzech swoich bohaterów.

Chciałbym podkreślić, że wreszcie zaczęło się punktualnie! Coś co było niewykonalne na koncertach Pod Palmą, w poniedziałek udało się zrealizować. Oczywiście wszyscy przybyli głównie dla gwiazdy wieczoru czyli Behemotha, który wykorzystał przerwę w zagranicznych wojażach na kilka koncertów w ojczyźnie. Nie tak dawno Nergala i spółkę mieli okazję oglądać fani ze Stanów Zjednoczonych czy Australii. Niewątpliwie jest to zespół, który stara się grać jak najwięcej. Gwiazdeczki promowane w komercyjnych stacjach radiowych nie mają nawet w połowie takiego dorobku koncertowego jak Behemoth.

Corruption, Virgin Snach i Hermh

Behemoth nie był jedyną kapelą, która pojawiła się na deskach "Palmy". Zaczął Corruption (punktualnie) i trzeba przyznać, że panowie nie zawiedli. Mieli trudne zadanie, otwierali koncert, ale udała im się sztuka rozruszania publiki pod sceną - brawo! Później przyszedł czas na Virgin Snatch. Pojawił się na scenie pierwszy bohater poniedziałku - Jacek Hiro. Jest to obecnie z pewnością czołowy gitarzysta w naszym kraju, co udowodnił w poniedziałkowy wieczór. - Cieszę, że mogłem dzisiaj zagrać przed rzeszowską publicznością, to naprawdę zaszczyt - powiedział po występie wyraźnie zadowolony Hiro. - Atmosfera jest super i po prostu dla takich fanów nie chce się schodzić ze sceny - rządzicie - podsumował.

Po Virgin Snatch przyszedł czas na Hermh. Zespół, o którym głośno na rynku metalowym było w latach 90 potwierdził, że znowu bardzo się liczy. Świetny występ i wielkie brawa od publiczności. Lider zespołu Bart powiedział po koncercie tylko jedno "to się nazywa rządzić". Czy muszę coś dodawać?

Rogi w górę

O 22.20 na scenę wkroczyli panowie z Behemotha. Widać wyraźnie, że kapela jest w wysokiej formie. Zaprezentowali interesujący zestaw kawałków, który przypadł do gustu wszystkim zebranym. Nie obeszło się bez plucia ogniem przez perkusistę grupy Inferno czy pamiętnej maski Nergala z ostatniej płyty zespołu - Demigod.

Lider kapeli również nie szczędził Rzeszowowi komplementów. Powiedział, że nie mogło zabraknąć stolicy metalu w rozpisce ich trasy. Jedyny zgrzyt to czas występu. Behemoth pograł godzinę, zagrał na bis jeden numer i więcej się nie pokazał. Czyżby jednak małe przemęczenie?

Arek od nagłośnienia

Na początku wspomniałem o trzech bohaterach koncertu - mamy już dwóch: Hiro i Nergal. Kim jest trzeci? To człowiek odpowiedzialny za nagłośnienie trasy Arek Malczewski. Uznaję go za bohatera wieczoru, bo dawno nie było tak nagłośnionego koncertu w Rzeszowie. Pokazał profesjonalizm, a miejscowi mogą się od niego uczyć. Arek wywodzi się z naszego regionu. Był zadowolony, że mógł ponownie odwiedzić Rzeszów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24