- Pani chodziła od wydziału do wydziału i zbierała podpisy - mówi anonimowo urzędniczka.
Autorzy listu są zbulwersowani "burzą prasowo - medialną" dotyczącą informacji o współpracy Chomy z SB. Twierdzą, że ich reakcja nie wynika z tego, że są pracownikami urzędu.
- Jesteśmy dumni z takiego przełożonego. Momentami surowy, ale zawsze sprawiedliwy w rozstrzyganiu sporów i odnoszący się do nas z ogromnym szacunkiem. Wielu z nas pomógł w trudnych, osobistych sprawach - piszą urzędnicy.
Pod listem podpisało się 175 osób, w tym dwóch zastępców prezydenta. W przemyskim magistracie pracuje 320.
- Pani chodziła z listą od wydziału do wydziału i stała nad osobą, aby podpisała. Przecież to metody, jak za czasów PRL-u. Sprawa dotyczy osoby, którą rzekomo zmuszono do złożenia podpisu, a teraz odnoszę wrażenie, że te same metody nadal funkcjonują - mówi jedna z urzędniczek, podkreślając, że jest zażenowana ta sytuacją.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?