Moje córeczki pochowajcie w Czeczenii

Wycieńczone dziewczynki zmarły, kiedy wspólnie z matką przekraczały ukraińsko-polską granicę w Bieszczadach.

- Może liczyć na pomoc naszego kraju w uzyskaniu statusu uchodźcy - zapowiedziała w niedzielę prezydentowa Maria Kaczyńska. Razem z wojewodą Ewą Draus, przyjechały do Szpitala Powiatowego w Ustrzykach Dolnych.

Od czwartkowej nocy przebywa w nim Kamisa D. wraz z 2-letnim synkiem Mahometem. Znaleźli ich strażnicy graniczni.

Rozmawiały pół godziny

- Jestem wstrząśnięta tragedią matki, która straciła trzy córki - powiedziała żona prezydenta Maria Kaczyńska, kiedy wyszła z trwającego ponad 30 minut spotkania z Czeczenką. - Tu teraz jest jej dom - dodała prezydentowa.

Podkreśliła, że pierwszym życzeniem cudzoziemki jest to, aby zmarłe córki pochowano w Czeczenii.

Maria Kaczyńska zaznaczyła również, że imigrantka może liczyć na pomoc naszego kraju w uzyskaniu statusu uchodźcy. To od niej samej zależy, czy o niego wystąpi.

Za kilka dni opuści szpital

- Tej kobiecie bardzo zależy na kontakcie z mężem, który jest na Ukrainie i zgłosił się do tamtejszych służb - mówiła Maria Kaczyńska. - Jeśli będzie chciał przyjechać do Polski to służby graniczne mu to ułatwią.

Dociera do niej, co się wydarzyło

W niedzielę przed południem z Kamisą D. rozmawiała też psycholog Karolina Postołowska.

- Pacjentka jest w lepszym stanie, ale nadal jest zdenerwowana. Powoli dociera do niej to, co się wydarzyło - mówiła Postołowska. - W dobrym stanie fizycznym jest dwuletni syn Magomet, ale psychicznie jest gorzej. Chłopiec jest przestraszony, tuli się do matki, potrzebuje teraz poczucia bezpieczeństwa.

Według lekarzy, stan zdrowia kobiety i dziecka jest dość dobry. W ciągu kilku dni będą mogli wyjść ze szpitala.