Tragiczny finał poszukiwań mieszkanki Wiśniowej. Ciało kobiety wyłowiono z Wisłoka w Strzyżowie

Na zwłoki, zaczepione o gałąź, natknął się 9 kwietnia przed godziną 18 kajakarz pływający w Wisłoku. Zaalarmował służby. Ciało wydobyli z rzeki strażacy. Na miejscu była policja i prokurator. Po kilku dniach, zwłoki kobiety zostały okazane rodzinie w prosektorium w Rzeszowie. Zidentyfikował je mąż zaginionej.

Przypomnijmy – Halina Majsterkiewicz 7 lutego br. wyszła z domu na spacer i wszelki ślad po niej zaginął. Jedynie jedna z kamer w centrum miejscowości zarejestrowała przejście kobiety. W poszukiwaniach brali udział mieszkańcy Wiśniowej, policjanci, strażacy, Ochotnicza Grupa Poszukiwawcza z Zawadki Brzosteckiej. Użyty był dron oraz łódź z sonarem. Informację z ambon przekazali księża podczas niedzielnych mszy.

Na stronie Komendy Powiatowej Policji w Strzyżowie opublikowany został komunikat o zaginięciu 73-latki wraz z jej wizerunkiem.

W szczęśliwe zakończenie poszukiwań nie wierzył, gdy z nim rozmawialiśmy, Władysław Majsterkiewicz. Mówił nam wtedy, że jest twardy, bo widział w życiu mnóstwo ludzkich tragedii, ale głos mu się łamał, gdy odtwarzał wydarzenia z 7 lutego br.

– Nie wierzę, że żona żyje. Proszę tylko, żeby znaleziono jej ciało, albo przynajmniej jakiś fragment, żebym mógł ją pochować, miał do kogo iść na cmentarz - mówił ze łzami w oczach.

- Czuję ulgę. Dobrze, że ciało udało się odnaleźć, bo gdyby całkowicie przepadło, to nie miałbym nawet gdzie 1 listopada zapalić świeczki – wyznał nam późnym popołudniem w miniony poniedziałek.